Dawno tu nikt nie zaglądał i trochę się pozmieniało. Trawy porosły, wielbłąd zrzucił swoją zimową szatę i jest teraz całkiem łysy

, i odwiedziła nas nowa FF w osobie
xand.
Pierwszy rzut oka na komin z miejsca postojowego i nic. Z doświadczenia wiem ,że tamtejsze sokoły nie wiedzieć czemu wolą jakoś tę stronę przeciwną do parkingu. Idę więc bardziej w bok i są dwa. Jeden na samej górze , drugi młody leży na elemencie nad gniazdem. Po bliższym oglądnięciu ten na górze to samiec, łeb ma całkowicie czarny bez wąsa, ten niżej to młoda samica.
Taka statyczna sytuacja trwała dość długo, aż przyjechała
tiga a zaraz potem
xand.
Po chwili , jak to zwykle bywa u sokołów pojawiła się
Kropka, siadając na górze komina. Młoda wtedy zaraz zaczęła się drzeć lecz nic nie wskórała, bo samica przyleciała z pustym szponem.
Potem były loty, przeloty, powroty i zamiana miejsc na kominie. W sumie dużo latania przed zmierzchem, bez polowania i łupu. Pojechaliśmy jeszcze na drugą stronę komina , bo tam akurat sokoły się usadowiły, a chcieliśmy zobaczyć młodego samca, łudząc się że gdzieś tam siedzi. Samca ani widu , ani słychu. Co się z nim stało, żyje, czy udał się już w swoją wielką wędrówkę, nie wiadomo.
Trzy godzinki obserwacji w gronie minęły bardzo szybko, zrobiło się już za ciemno na fotki więc udaliśmy się do domów. Polecam takie obserwacje każdemu

, a dzisiaj nawet psy z pobliskiego schroniska nie szczekały.
Obrączek samca nadal nie udało się odczytać, który to już raz , dziesiąty ?

.
Młoda samica po którejś zmianie miejsca.
Kropka, ta ma na wszystko oko

.