Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2023

Poranek przebiega spokojnie. O 5:30 przyleciał Czart, Wrotka ugodowo wyszła z dołka, zmiana przebiegła sprawnie i bezstresowo.
 
 

Trwa dyżur młodego.

Czart siedział na jajach do 7:10.
Głowa już mu opadała, dziób prawie zarył  w kamyczkach..
 


Ale wróciła energetyczna Wrotka, coś mu poopowiadała, więc od razu się ożywił.
Ustąpił jej miejsca, wysłuchał z zainteresowaniem
 

i poleciał.
A Wrotka zajęła dołek.

Wrotka siedziała sobie spokojnie w budce aż do 11.13, kiedy to coś ją zaniepokoiło na zewnątrz. Wstała, wyskoczyła na próg, na kogoś pokrzyczała i odleciała.

 

A już za dwie minuty przyleciał Czart. Troszkę czasu zeszło mu na zagarnięcie pod siebie jaj (może dobrze, że jest ich "tylko" pięć  ).

 

O 11.20 jego z kolei coś zaniepokoiło, wyskoczył na próg, obserwował okolicę, za parę minut jednak wrócił. Znów się przez jakiś czas kokosił na jajkach, aż wreszcie zasiadł spokojnie w dołku. Rozglądał się, skubał kamyki, drzemał.

Tę budkową sielankę przerwała mu o 12.48 Wrotka. No i znów, tak jak wczoraj, stanęła w progu, zatarasowała wejście i nie dała Czartowi opuścić budki  .

 

W końcu wreszcie udało mu się znaleźć ciut wolnej przestrzeni i dać nogę.
Wrotka jeszcze przez chwilę śledziła uciekiniera wzrokiem, potem weszła do budki i zasiadła na swój dyżur  .

A poniżej cała ta sytuacja na filmie  .

 

Dyżur Wrotki trwał około 3,5 godziny. Już myślałam, że przed nocą nie zrobi sobie przerwy, ale o 16:13 wstała, rozprostowała kości i odleciała.
Nie minęły trzy minuty i na podeście wylądował Czart.
Kochany chłopak, wie jakie ma zadanie  .
Zasiadł w dołku i zajął się obserwacją tego co za oknem. Pewnie widział przelatującą kilkukrotnie Wrotkę, bo odzywał się i śledził wzrokiem ruch.
 


O 17:30 właśnie się lekko podniósł, żeby zmienić pozycję. I wtedy Wrotka zaskoczyła go skokiem na próg.
 


Zaraz odleciał  - tym razem problemu nie było, okno stało otworem, bo Wrotka szybko znalazła się w budce  .

I tym samym rozpoczęła opiekę nocną.
 

Wrotka w nocy miała towarzysza. Mały strażnik przysiadł pod jej drzwiami o 3:09. W kamerze był tylko jaśniejszą smugą, ale Wrotka była świadoma jego obecności.


Pożegnał się o 4:55. Na filmiku widać też, że jedno jajko częściowo wymknęło się spod skrzydła Wrotki. Leżało tak około pół godziny, do zmiany pozycji.

Następną wizytę Wrotce złożył Czart. Przyleciał o 6:33 po dyspozycje.


Pod koniec filmu widać, że chłopak działa. Wrotka cierpliwie czeka przysypiając.

 7:42
Wrotka już niecierpliwie spoglądała na zegarek oczekując zmiany   



Czart za chwilę przyleciał, wbiegł do budki. 



Szybko się wymienili - i od tej chwili, przez dwie godziny to Czart wysiadywał piąteczkę.



Trochę w tym czasie pomagał utrzymać zbocza wzgórza w dobrym stanie, trochę nasłuchiwał i patrzył co tam się dzieje za oknem. 

O 9:50 przybyła na podest Wrotka - widać, że po śniadaniu.
Zaraz wskoczyła na próg i wtedy - podobnie jak wczoraj i przedwczoraj -  rozegrał się mały dramat Czarta 
Wrotka stojąc w oknie ani myślała go wypuścić. Kłaniała się głęboko, 


zagadywała i nie reagowała na całą gamę proszalnych odgłosów, jakie wydobywał z siebie ten biedak.
Biegał po budce, na chwilę przystanął w kącie, żeby wymyślić sposób -  ale nic, po prostu nic nie pomagało na tę upartą sokolicę. 
Wreszcie udało mu się znaleźć kawałek wolnej przestrzeni i z ulgą wyleciał na wolność.
A Wrotka?
Obejrzała się za Czartem raz i drugi, a potem spokojnie, bez pośpiechu wkroczyła do środka i zasiadła na jajach 


Siedziała tak całe sześć godzin. W tym czasie jak zwykle zmieniała pozycję, przysypiała, poprawiała dołek, czesała piórka.
 

Nie widać było po jej zachowaniu, żeby Czart się gdzieś w pobliżu przemieszczał.
Chyba musi chłopak ochłonąć po tej przedpołudniowej traumie   

Czart pojawił się na podeście o 15:51.
Na dźwięk jego cienkiego zaśpiewu Wrotka zeszła z jaj, z namysłem zerkała na młodego.

"Może powinnam go przeprosić?". 


Porozmawiali krótką chwilę - ona na progu, on na barierce, w końcu Wrotka poleciała, Czart wszedł do środka.
Długo jakoś nie mógł się ułożyć  w dołku - kręcił się, wstawał, raz na chwilę zgubił jedno jajo, ale zaraz się zorientował i znowu zaczął się układać.
Kiedy w końcu zasiadł - z jakiegoś powodu po kilku minutach zszedł i zadumany wyglądał przez okno.
 



Zaraz wrócił i znowu zaczął się mościć, aż chyba nareszcie mu się udało znaleźć odpowiednią pozycję 

Czarta strasznie morzył sen, to oczy otwierał, to zamykał. Czasem tylko poprawiał pozycję na jajkach i przesypywał kamyki.
O 16.41 zaczął kogoś obserwować przez okno i popiskiwać, ale zaraz zajął się znów kamykami, no i oczywiście drzemał.
O 17.23 Czart zaczął się kręcić, rozglądać, w końcu opuścił dołek.

 

Wskoczył na próg, podrapał się, poskubał nogę i zaczął się rozglądać. Czyżby sprawdzał, czy Wrotka czai się gdzieś w pobliżu? 

 

Chyba wolał ewakuować się przed jej przybyciem, aby nie powtórzyły się znów koszmary  . Tak też za chwilę zrobił i poleciał.

No i już za trzy minuty pojawiła się oczywiście Wrotka; zobaczyła, że w dołku nikt nie zasiada, rozejrzała się za niedoszłym "więźniem" i wkroczyła do budki.
Najpierw uporządkowała jajka

 

i za chwilę na nich zasiadła. Teraz ona mogła odpocząć i podrzemać  .
 

Noc u Wrotki przebiegła bez niespodzianek i "egzotycznych" gości. Co jakiś czas się budziła, ale raczej jest wyspana.
 

Kilkanaście minut przed szóstą Czart zaserwował śniadanie, przyleciał na kratę z obgryzionymi skrzydłami. Wrotka doceniła gest (nawet jeśli musiała się trochę wysilić, by łup Czartowi odebrać)...
 

...lecz najpierw musiała się rozruszać. Wykonała kilka rund na pusto, a potem jeszcze parę kółek ze śniadaniem.


Tym samym rozpoczęła się pierwsza dziś zmiana młodego.