Sokół wędrowny -ZCE Nowy Dwór Mazowiecki - 2024

Kolejne śniadanie. Szelest teraz wszedł w impuls wzmożonego łowiectwa co jest korzystne dla takich młodych kiwaczków. Przy wielokrotności posiłków zawsze ktoś się najada więcej, ktoś mniej, ktoś wcale... ale średnio z puli każdy otrzyma swoją porcję. 

Matka znad morza to młodziaki robią plażing i leżing

Kolejne karmienie, Szelest stara się jak może.   Rafa zostawiła sobie zimny bufet. 



 

Następna ułowka na koncie  samca. Teraz dla Szelesta przez ok. dwa tygodnie priorytetem będzie polowanie, samica jeśli opuści gniazdo to tylko by zrzucić balast i rozprostować skrzydła. Dopiero po tym czasie i ona zacznie polować, wtedy już na grubszą "zwierzynę". Pisklaki podrosną i ich zapotrzebowanie pokarmowe również. W tym czasie rodzice też będą się dzielić opieką nad podrostkami. Teraz nadszedł ciężki czas dla wszelkiego ptasiego drobiazgu w zasięgu szponów i dzioba Szelesta. Kolejna ułowka zniknęła w wolach młodych sokołków.

Szelest postanowił nakarmić pisklaki, ale dlaczego schabowymi ?
To nie ten czas, teraz to one potrzebują drobne ptaszki, na takie gołębie przyjdzie czas za parę dni. Rafa się wkurzyła i wszystko po kolei wyniosła. 

Szelest na dzień dobry przytargał na śniadanie wczorajsze skrzydła. Rafa chcąc nie chcąc nakarmiła tą malizną pisklaki. Każdy coś dostał, najwięcej najstarszy pozostałe po  ledwie kilka kęsów, na start dnia dobre i to.

Scenki z życia rodzinnego w NDM-ie. Szelest mógłby być bardziej konkretny, ani nie okrył, ani nie nakarmił, jego rola dostarczać sukcesywnie żarełko.  

Zaniepokojona dłuższą nieobecnością Szelesta Rafa wyskoczyła do spiżarki po małe conieco.

Szelest się nie pojawił, dzieciaki dzioby piłowały więc Rafa raz jeszcze wyskoczyła  po zgromadzone na taką okoliczność zapasy i nakarmiła pisklaki.

Szelesta nie było od po dziewiątej więc Rafa sama musiała obsługiwać pisklęta. Gdy kolejny raz wyleciała, tym razem na dłużej, o szesnastej pojawił się w gnieździe Szelest z pustym szponem. Gdy wrzeszczące dzieciaki próbował karmić jakimś starym sucharem znalezionym w gnieździe nadleciała Rafa z nową ułowką i przejęła karmienie a obibok się zmył. Dobre i to (po przygodach w Lublinie) że nic mu się nie stało.