Po południu Czajnik  wykazał się podarunkiem dla Wrotki. Najpierw dość długo się z nim woził - przylatywał, odlatywał, wołał, rozglądał się za Wrotką.
 

Wreszcie się udało - Wrotka przybyła i prezent w budce odebrała. Trochę jeszcze  pogadali przy tym.
 

Wrotka z prezentem odleciała, a Czajnik został na progu, dumny z siebie.
   

powyższe na filmie

Siedział na tym progu, w jednym miejscu, dość długo; rozglądał się, w kamerkę zerkał, szpony czyścił i mlaskał. O 15.54 wszedł do budki na nieco ponad cztery minutki, po czym wrócił na próg i zaczął ćwierkać.
No i tym ćwierkaniem przywołał Wrotkę do domu - pojawiła się w oddali o 16.00 i zaraz wylądowała na poręczy.
   
A jaka była najedzona! Nadmuchane wole to niewątpliwie efekt pożarcia Czajnikowego ptaszka  . 

Samczyk zaraz wskoczył do budki, Wrotka pozostała na barierce - tak sobie stali naprzeciw siebie i o czymś rozprawiali. Wrotka, jak nie Wrotka, cichutko, delikatnie ciokała; Czajnik w ukłonie to popiskiwał, to śmiesznie gdakał  .
Po kilku minutach Wrotka ucichła, nawet zaczęła przymykać oko, a Czajnik kontynuował monolog. Wrotka zaczęła piórka czyścić, a samczyk dalej popiskiwał. Za niedługo zakończył swoje wywody.

Około 16.26 zaczęli się sobie kłaniać przez próg. Czajnik przeszedł pod kamerki,
 

Wrotka wskoczyła do budki i w tym momencie ... samczyk z budki zwiał  . Wrotka jeszcze komentowała zajście, z progu wypatrywała zbiega.
O 16.33 przeskoczyła na barierkę i usadowiła się na jej końcu; obserwowała, układała wole.
 

O 17.04 pozbyła się balastu i już nieco lżejsza po dwóch minutach odleciała, zataczając na dole łuk.

Chyba było to najdłuższe - chociaż nietypowe, bo przez próg - spotkanie lubelskich rezydentów. Z przyjemnością się ich oglądało i słuchało - co widać i słychać na filmie z końcówki tego spotkania  .
 

Był Czajnik z okazałym prezentem, Wrotka go nie przyjęła.
 
 
 

5:27 - 5:35
Zanim jeszcze Czajnik zameldował się z dużym łupem (o czym wyżej), to przed świtem przyleciał na kilkuminutowe posiedzenie na kracie. Wydaje mi się, że przylatując coś miał w szponach, ale potem, kiedy się wychylił zza budki i siedział to już na pewno bez łupu.
Nie wiem - czy zgubił, czy zostawił? Czy tylko mi się zdawało, że miał 🤔
W każdym razie był, poćwierkał, poleciał

 

5:43 - 6:29
Potem pod oknem zjawiła się Wrotka nawołując. Weszła do budki na krótko
 

Zaraz przemieściła się na róg barierki i już do odlotu czyściła piórka, rozglądała się i przeciągała zgrabnie
 

Po wizycie Czajnika z łupem z postu JS ( wizyta tutaj ) Wrotka została jeszcze do 7:12. Siedziała głównie na rogu i znowu porządkowała piórka.

Potem jeszcze były  wizyty obojga i już nie wiem czy miały charakter godowy, czy może raczej coś im się w pobliżu komina nie podobało i musieli to skonsultować  😉 A może Czajnik informował Wrotkę gdzie umieścił prezent i zachęcał ją do do odebrania 🤔

O 7:27 przyleciał wołający Czajnik, poczekał na Wrotkę i śmignął. Ona też pokrzykiwała, postała na progu, potem siedziała na poręczy i skubała piórka. film
 

O 7:39 znowu zjawił się Czajnik, może zdał Wrotce relację z tego, co załatwił i znowu dał nogę. A Wrotka za chwilę również uleciała w dal (długo było ją jeszcze widać na horyzoncie). film
 

Następne spotkanie było o 8:13. I to już wyglądało bardziej randkowo, ale też bez specjalnych czułości. Więc może raczej ponownie informacyjnie się spotkali - najpierw przybył Czajnik, poczekał aż Wrotka wskoczy do budki, potem on do niej dołączył. Pociokali, Wrotka pod ścianą, on na środku. Wrotka poleciała po trzech minutach.
 

On został jeszcze trochę podumać w budce i o 8:25 też poleciał.