Jeszcze przed powyższym spotkaniem, po jedenastej  widoczny był przelot sokoła (raczej Czajnika) niedaleko budki, potem inny leciał nieco dalej, chyba z łupem film

A po południu ani Czajnik ani Ziuta długo się nie pokazywali.
Ona przyleciała przed 19, pociokała.  Trochę czasu spędziła w budce obracając suche resztki.
 

Odleciała z taką o 19:06.

O 20:52 zjawił się na rogu barierki Czajnik.
 

Też się odzywał trochę, na chwilę zajrzał do budki, poleciał o 21.
 
 

O 3:41 na podest wpadł rozpędzony Czajnik. Zaraz wskoczył do budki, przyleciała Ziuta, porozmawiali na dzień dobry. Po czterech minutach on odleciał, ona pokręciła się trochę: była na rogu, wróciła do środka, znowu na zewnątrz. Odleciała o 4:04.
film ze spotkania

O 4:30 przyleciała ponownie z ciokaniem. Siedziała jakiś czas pod oknem,
 

 wskoczyła na próg - chyba z zaproszeniem - ale rzecz jasna nikt do niej nie przyleciał. Dopiero jak o 5:19 odleciała, w tej samej minucie zjawił się Czajnik, zaraz ona również i spotkali się po raz drugi. Gadali dość długo, on zakończył spotkanie o 5:28.
film ze spotkania
Kiedy po 2 minutach ona odleciała, zaraz pojawił się Czajnik i urzędował dość długo.  
Siedział najpierw w dołku zmagając się z wypluwką.
 

A kiedy mu przeszło, ruszył dołkować i przerzucać kamyczki. Chyba się stęsknił, bo wołał, wyglądał, wychodził na próg, wracał.
Wreszcie o 7:17 Ziuta się pojawiła i spotkali się trzeci raz. Trochę pohałasowali, Czajnik odleciał po 5 minutach, Ziuta po kolejnych trzech. 

I chyba tyle było porannych rozmówek.

Potem przed 11 Ziuta była na chwilę z ciokaniem na poręczy.
Po południu kolejna rozmowa była o 13:41,
 

a jeszcze następna o 15:25, wszystkie według podobnego schematu.

Potem jeszcze byli o 17:07 - chyba powiedzieć sobie do widzenia, bo to była ostatnia ich dzisiaj wizyta.