Obiad podano

 

Dwójka już się najadła i poszła w drugi kąt
a trzeci jeszcze zajada

 

Młodzież najedzona to teraz Sama mogę się posilić

 

Mama Afrodyta podaje śniadanie.
 

Wola dzieci wypchane na maks.
 

Właśnie zastałem Gdynka opuszczającego budkę

 

Odleciał

 

Młody podskubuje suchara i teraz  czekają na coś większego na kolację

 

Dzieciaki nakarmione, chwila spokoju

Afrodyta podaje śniadanie. 
 

Wielka draka z żarciem w roli głównej.
Młode wydzierały sobie kąsek i ganiały się po budce. Majka jako najsilniejsza przechwyciła łup.
Na fotce walczy z bratem.

 


 

Przez chwilę widziałam rodzinę w komplecie. Pierwszy wpadł z wizytą i pustym szponem Gdynek. Zajrzał do kąta a dzieci go zlekceważyły bo na progu pojawiła się Afrodyta też bez jedzenia. Małe zamieszanie i dziobnięcia samicy. Gdynek uciekł a i samica ewakuowała się z budki.  

 

 

 

Obiad pojawił się godzinę później. Dostarczyła oczywiście Afrodyta

 

Było jak zwykle głośno. 
Najbardziej rozdarty w tym sezonie to Dżulian.
Majka lubi sobie podskubywać kęsy gdy mama karmi chłopaków. Oczywiście do dzioba ciągle lubi dostawać. Jako największa z rodzeństwa bierze sobie co chce i kiedy chce.
Po obiedzie Afrodyta nie odleciała daleko. Zatrzymała się na barierce przy budce a my mogliśmy zafundować sobie sesję zdjęciową.


Modelka w pełni świadoma bycia gwiazdą:

 


... a tutaj widzimy jak damę męczy wyplówka:

 

Fiu, fiu... żadnych wieści z poprzednich dni.

No to dzisiaj od rana i pobudki. Na dźwięk przebudzonych i rozwrzeszczanych latorośli oboje rodzice zabrali się do dzieła. I oboje przylecieli z łupami. Najpierw z jeszcze żywym łupem Afrodyta, a chwilę potem Gdynek z jerzykiem.  Wrzucił go młodym i chodu, tymczasem Afrodyta przygotowywała wstępnie posiłek. A w gnieździe łup od taty przejął Dżulian i nie dał go sobie wydrzeć rodzeństwu. Chociaż próby były. W końcu i Afrodyta sfrunęła karmić dzieci swoim łupem 


Oboje rodzice nakrywają do śniadania
 
 

Gdynek przytaszczył ciężki obiad. Majka zabrała go i uciekła do kąta.
Chłopaki w krzyk! Gdynek wszedł do budki, wszedł POD Majkę i wytaszczył obiad na środek.
Zaczął karmić. Dzieciaki grzecznie jadły.
Nagle wypadł z budki. 
Dzieci zostały z samoobsługą.

Gdynek wyleciał i zaczął krążyć po terenie EC3. 
Samica siedziała na koronie sąsiedniego komina (o ile dobrze dostrzegłam) i wszystkiemu się przyglądała.
Gdynek wrócił na barierkę przy budce, zobaczył, że dzieci zajmują się obiadem i odleciał. 
Oba dorosłe sokoły były w locie. Krążyły po całym terenie EC. Coraz wyżej, ciężko mi było złapać je jednocześnie.
Dostrzegłam trzeciego ptaka/ sokoła bardzo wysoko (nie daję gwarancji co to za ptak) . Jeden z naszych rezydentów poleciał w tamtym kierunku. Leciał coraz wyżej aż straciłam go z lornetki.

Pytanie do "starych wyjadaczy", czy to wygląda na obronę rewiru / odganianie rywala ? Czy może trzeci ptak był przypadkowy a nasza parka zafundowała sobie poobiednią randkę w przestworzach?

Gdynek karmi:
 

Samoobsługa: