Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

8:40 - 8:43 
Czart był przez chwilę na barierce

9:25 - 9:28
Ponownie Czart pod oknem. Rozglądał się, popatrzył na dach, czy tam Wrotki nie ma

10:27 - 10:46
I znowu chłopak pojawił się przy gnieździe. Wskoczył od razu na próg, tym razem wołał głośno, chwilę posiedział, przeczesał elegancki żabocik,

obrócił się i przez następne minuty pobytu obserwował okolicę.

O 13.17 rozkrzyczany Czart przyleciał na próg i zaraz wparował do budki. Kilka sekund za nim zjawiła się Wrotka i zaraz do niego dołączyła. Na początku spotkanie odbywało się po przekątnej - Wrotka przy drzwiach w prawym narożniku, Czart przy ścianie w lewym  . Dyskutowali, kłaniali się.
 

Wrotka chyba miała nieco więcej do powiedzenia, ale w końcu Czart przejął inicjatywę i ... tym razem on zasłonił cały widok, ustawiając się tyłem do kamerki  . Nagłym wyskokiem na próg zakończył spotkanie, zostawił zaskoczoną wybrankę i minutę po przybyciu odleciał.
Wrocia jeszcze przez chwilę komentowała całe zajście,
 


potem jeszcze wyglądała przez okno, pogłębiła dołek trzy razy. O 13.22 wskoczyła na próg, uważnie rozglądała się po okolicy, przeczesała piórka. Pięć minut później wskoczyła na poręcz, wypatrzyła coś w dole i odleciała.

A o 14.50 do domu wrócił nasz chłopak; wylądował na barierce, przeniósł się na próg, rozglądał się, podśpiewywał.
 

Po dwóch minutach odleciał.

 

Chłopak pokazał się jeszcze raz, między 16:26 a 16:29. Wejście miał zacne, wmaszerował na dach z niewidocznego podestu. Przeszedł się na brzeg i zeskoczył na podest. Wszedł nawet na krótkie dołki do budki.
 

O 17:31 daleko na horyzoncie przelatywał jakiś pijany sokół, a po minucie na podeście ćwierkała Wrotka. Przypadek?

Dziewczyna przyleciała do domu się wyspać, bo po 10 minutach wstąpiła do budki i leniwie rozmyślała. Trochę jej się nie chciało, ale zdobyła się na parę dołków, po czym przymknęła oczęta.
 

A potem się na nas pogniewała, odwróciła do nas tyłem i sobie możemy zgadywać czy śpi czy się z nas śmieje pod nosem. Można się natomiast spodziewać nocy z Wrotką w gnieździe.
 

Przez parę godzin Wrotka pozostała w tej samej pozycji z drobnymi modyfikacjami. Pół godziny po północy przebudziła się, a gdy koło pierwszej usiłowała znów zasnąć jakoś nie mogła utrzymać pionu.

Po trzeciej takiej próbie dała sobie spokój i postanowiła zmienić lokal - o 2:06 wyszła na barierkę a minutę później odleciała za komin.

5:49 - 5:56
Pierwsza dziś wizyta Czarta. Wylądował naprzeciw podestu, obrócił się i rozglądał.
 

6:01
Czart przyleciał na dach, a niedługo potem Wrotka zgodnie ze swym zwyczajem zajęła budkę. Wtedy Czart lekko zmienił pozycję i pokazał trzymany łup, który zaczął demonstracyjnie szykować, a na Wrotkę i podest posypał się deszcz piórek. Oczywiście po tym pokazie zaraz zniknął. Jakieś trzy minuty Wrocia posiedziała jeszcze w budce, następnie zajęła próg i o 6:06 odleciała. Widocznie była spokojna o to, że to drobne śniadanie i tak do niej trafi.

6:07 - 6:08
Czart na podeście, już bez dodatków. Zatem łup trafił do Wrotki albo został skonsumowany przez ten czas, kiedy ona niespiesznie zastanawiała się w budce co dalej.

Wrotka wróciła na podest o 6:11. Możliwe, że zjadła przekąskę od Czarta (miała przy dziobie drobne piórka). Co prawda zjawiła się bardzo szybko, ale - jak wiadomo - z małym łupem potrafi rozprawić się szybko.
Dużo czasu spędziła na toalecie 

Dwie minuty spędziła w budce 

Potem na progu obserwowała, co się dzieje. A coś się działo, czemu dała wyraz ciekawie rozglądając się i gadając pod nosem. Widać było  pościg  - czy oba ptaki to sokoły trudno powiedzieć, może inny drapol był ścigany przez Czarta link .
 

Wrotka odfrunęła o 6:51. Dostrzegła coś/kogoś z lewej strony i udała się w tamtym kierunku 

O 7:15 przybył na podest Czart. Też czyścił sobie piórka 

i rozglądał się wokół. O 7:44 odleciał na dwie minuty,

po powrocie patrzył czy coś się zmieniło w budce i okolicy 


Potem jeszcze raz, o 7:52 udał się na zwiady, wrócił po trzech minutach i dalej stróżował na barierce. Wskoczył jeszcze na próg ze śpiewem i oczekiwaniem, chwilę popatrzył  i o 8:16 odleciał.

9:03 - 9:13
znowu Czart oczekujący na barierce pod oknem 

Za dwie minuty przybyła w to samo miejsce Wrotka, również śpiewająca. Za kolejne dwie - chciała powitać Czarta, i to już na spotkaniu bardziej  konkretnym .
Ale tym razem nie był to dla niego moment właściwy
 
Wrotka została na podeście jeszcze do 9:42. Czyściła sobie piórka i szykowała się na następne spotkanie.

Wróciła za 10 minut z zaproszeniem. Wskoczyła na chwilę do budki i zaraz ulokowała się na progu wypatrując swojego towarzysza. Ten przybył na róg barierki o 10:06. Wrotka wskoczyła do środka - chciała pogadać - ale on ćwierknął coś do niej z podestu i odleciał. Za chwilę Wrotka poszła w jego ślady. Chyba daleko nie odleciała, bo zaraz pojawił się w lewym górnym rogu jej ogon, a w tym samym czasie Czart powrócił na róg barierki. Zaraz wszedł do budki, bardzo ładnie zapraszał Wrotkę do środka, wdzięczył się do niej (prawdopodobnie ona cały czas siedziała na kamerze). To chyba pierwszy raz w tym sezonie, kiedy Czart tak szykuje gniazdo   -  spędził w budce cały  kwadrans. Zrobił dołek silnie pracując łapami, kontemplował, spoglądał za okno.
Odleciał z progu o 10:23.

Po południu Czart wykiwał Wrotkę. Przyprowadził ją (o 12:29) na podest, przepuścił w drzwiach, chwilę pogadał, odwrócił się i uciekł.
 

Dobrze, że tam nie ma drzwi i zamka, bo pewnie by żartowniś klucz przekręcił. A tak, mogła sobie o 12:30 wyskoczyć i odlecieć.


Pięć minut po tej fascynującej przygodzie któreś z dwojga rezydentów podjadało gdzieś na dole - kamera złapała pióra pchane przez wiatr.

13:01 - 13:06
Na pięć minut przeleciała Wrotka. Nie miała ochoty na wchodzenie do środka, obróciła się tylko na podeście przy drzwiach.
 
 

Wczesnym popołudniem sokoły odpoczywały od zadań okołobudkowych.
Dopiero o 16:30 na barierkę przyleciał Czart.
 

Siedział, czyścił pióra i tak aż do 17:06.
Wtedy odleciał, ale tylko na 4 minuty - o 17:10 już był z powrotem i  z łupem w szponach wylądował na dachu.
Za minutę pojawiła się na progu Wrotka z głośnym śpiewem.
 

Czart nie zwrócił uwagi na nawoływania  - po dwóch minutach odleciał z łupem w szponach. Wrotka została na progu, coś tam jeszcze dogadywała, potem zaczęła sobie czesać żabot i inne części upierzenia.
Za dwadzieścia minut, o 17:33 Czart zjawił się jeszcze na chwilę na barierce, już bez łupu. Wrotka przywitała go oczywiście miłym zaproszeniem do środka. Nie skorzystał, poleciał po kilkunastu sekundach, a Wrotka została w budce
 

Przed 18. Wrotka weszła na próg i tutaj spędza pierwszą część nocy
przeczesując pióra
 

i śpiąc z głową pod skrzydłem