Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Krótko przed pierwszą w nocy Wrotka się przebudziła.
 

Wyszła za róg i tam ponownie zasnęła.
 

Na próg wróciła o 4:18, możliwe że zaczął jej trochę przeszkadzać deszcz.

Osiem minut po szóstej wymieniła z Czartem "dzień dobry". On, jak to zwykle bywa o tej porze, był w biegu, więc tylko pozdrowił ją z podestu.

Wrotka zaś obserwowała swoje włości do 6:25 i poleciała.

Za trzy minuty, o 6:28 na końcu barierki wylądował Czart. Popatrzył, obrócił się i siedział tak do 6:40. 

O 6:53 sokoły miały spotkanie. Najpierw na podeście wylądował Czart, poczekał na Wrotkę, a kiedy przybyła i wskoczyła do budki, on za nią. Pogawędzili, chyba podzióbkowali (w ukryciu, bo Wrotka zasłoniła). Potem ona na progu jeszcze spędziła chwilę zanim odleciała. 

 Czart został jeszcze w budce - patrzył z Wrotką, zrobił dołek. O 6:56  usadowił się w oknie.
film ze spotkania 

Czart siedział na progu dość długo, trochę początkowo oczy mu się przymykały, ale głównie czuwał. Wreszcie chyba zdrętwiał od tego siedzenia, przed 8. zaczął podskubywać pióra na łapach, przeciągać się i kręcić.  

Odleciał o 8:01

8:37 - 8:40
Za jakiś czas przybył jeszcze na kontrolę  - już nadlatując z oddali uważnie lustrował okolice budki. Podobnie jak dwie godziny wcześniej posiedział na końcu barierki, rozejrzał się. Odleciał szerokim łukiem za komin. link

O 10.24 wylądowała na końcu barierki Wrotka, a półtorej minuty później dołączył Czart. Wrotka pozostała na swoim miejscu, a nasz rezydent przeskoczył na próg. Czart zapraszał, Wrotka chyba się dąsała  .
 

Nie ruszyła z miejsca nawet wtedy, gdy za następne półtorej minuty chłopak wszedł do budki i kontynuował namawianie na randkę w budce. Wrotka jakoś nie kwapiła się ze skorzystaniem z zaproszenia.
 

Około 10.29 coś na zewnątrz głośno trzasnęło, wystraszony Czart wypadł z budki jak wystrzelony z procy, a Wrocia zaraz też się zerwała i pognała za nim.
 

No i tak niespodziewanie zakończyło się spotkanie pary  .
 

Po ponad dwóch godzinach o 12.47 Wrotka przybyła sprawdzić, czy z budką wszystko w porządku. Wyłoniła się z mgły (dosłownie) lotem w lewym rogu ekranu i wylądowała coś pokrzykując na barierce. Zerkała do budki, rozglądała się dookoła i spoglądała w górę.
 

Ucichła, posiedziała chwilę, odwróciła się i wypatrywała, co tam za mgłą się dzieje. O 12.52 odleciała w kierunku torów i zniknęła w tej mgle.
 

Pojawiła się ponownie o 14.20 - wylądowała na końcu poręczy, gadała, rozglądała się. Poskubała piórka i szpony, chyba była po obiedzie. Około dwie minuty później wskoczyła na daszek.
 

Na chwilę zniknęła; gdy się wyłoniła przysiadła na chwilę, ale potem przemieściła się na prawą stronę i o 14.24 wyskoczyła z kadru, za kamerką. 

 

Następny epizod miał miejsce trzy minuty po 15. Ktoś zmierzał w kierunku dachu, ale na ułamki sekund przed lądowaniem zmienił plany i co za tym idzie, kierunek.

Potem mieliśmy półtorej godziny ciszy. O 16:38 dobry chłopak Czart odprowadził Wrotkę do domu, pewnie na noc.
 

Co do szczegółów: Wrotka wylądowała naprzeciw drzwi, zaraz za nią, na dalszą część barierki, przyleciał Czart. Podczas rozmowy Wrotka weszła do gniazda, ale chłopak do środka nie chciał już wchodzić. Bezpiecznie doprowadził partnerkę na miejsce, kilka minut jej potowarzyszył i o 16:46 poleciał gdzieś w dół.

 

Gdy stało się jasne, że z Czartem dalszych rozmów nie będzie, Wrocia wzięła się za przygotowania do wiosny. Przeprowadziła serię dołków i przerzuciła sporo kamyków.

Na próg wspięła się o 17:08.
 

Stąd spokojnie zerkała przed siebie i na boki, a po 18:30 przystąpiła do wieczornej toalety. Parę minut przed siódmą już smacznie spała.
 

O 22:28 Wrocia się przebudziła i półtorej minuty później już była w dobrze sobie znanej trasie na koniec podestu. Tam, po 23:00, wróciła do przerwanego snu.

 

Przez następną część nocy Wrotka wciąż spała na końcu podestu. Po 2. miała 10-minutową przerwę na czyszczenie piórek, potem przed 4. na rozciąganie i inne czynności przed rozpoczęciem dnia. Od 4:30 już nie spała, parę minut przed 5 zrzuciła wypluwkę. 
O 5:29 podreptała w kierunku okna  - pewnie gdzieś Czarta zobaczyła, lub usłyszała. Po dwóch minutach poleciała i za chwilę ponownie wylądowała na końcu podestu nawołując.
 

Ponieważ na wołania nikt nie odpowiadał, usiadła sobie i zajęła się czyszczeniem piór.
 

O 6:13 ze śpiewem ulokowała się w budce, a za minutę już witała Czarta.
 

Czart przybył tylko na 10 sekund, wymienił z Wrotką kilka informacji i pomknął dalej.

Pewnie poinformował swoją towarzyszkę, że za chwilę może oczekiwać niespodzianki.
Tak więc Wrotka oczekiwała i wypatrywała 
 


O 6:19 Czart przybył z łupem na koniec podestu. 

 Wrotka skierowała się w tamtą stronę, ale jeśli chciała prezent odebrać, to chłopak nie dał jej szansy, bo zaraz z nim odleciał.
Została więc jeszcze na podeście popatrując dokąd też łup się udał i o 6:22 rzuciła się w dół.
link do filmu

Za 10 minut, o 6:32 na podeście zjawił się Czart. Bez łupu - co z nim się stało nie wiadomo, może przyjmijmy, że Wrotka go otrzymała, albo raczej przejęła.
Czart przedreptał na róg barierki, odleciał po dwóch minutach.

7:07 - 7:25
Wrotka przybyła pod okno, przebiegła na róg. Po jakimś czasie znowu przeszła w kierunku wejścia do budki nawołując. Usadowiła się na poręczy i intensywnie spoglądała w górę śledząc loty 
 

7:51 - 8:06
W ich ulubionym miejscu czyli pod oknem pojawił się Czart. Był przez chwilę w budce, gdzie wykonał konkretny dołek . 
Dość długo na rogu podestu czyścił piórka

A może to czarny łabędź   

8:33 - 8:46
ponownie Czart, ponownie pośpiewał trochę pod oknem. A potem - tak jak lubi - przeszedł blisko końca barierki rozglądał się i  czyścił pióra.

Czy wystarczy może już tych wizyt? Niee, lecimy dalej 

Wrotka w gnieździe i jej imponująca ... pierś