Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Po tej wizycie Wrotka za chwilę wyszła na róg barierki, porozglądała się po niebie i o 12:14 odleciała.

Już w minutę po tym na poręczy wylądował śpiewający Czart. Zaraz wszedł do budki, tutaj zjadł sporo kamyczków, 

potem zasiadł na progu.

O 12:22 przybyła Wrotka na róg barierki i takie spotkanie odbyli - trochę pogadali, trochę popatrzyli na siebie, albo wokół siebie  


Wrotka po trzech minutach odleciała, a Czart jeszcze jakiś czas obserwował jej bliższe i dalsze przeloty. Wyszedł na koniec podestu, niedługo potem wrócił na próg, bo Wrotka znowu gdzieś blisko się pojawiła link

Wreszcie o 12:32 odleciał, a za chwilę... Tadam! Oboje zostali złapani in flagranti. Na szczęście dla nich akurat mgła zasnuła ich poczynania 

Czart zaraz odleciał, Wrotka wyraziła swoją opinię, przedreptała na róg i podążyła w dal o 12:36.

Zanim Wrotka w dołku zasiadła, to wcześniej na Czarta nakrzyczała.
 
 
 

Zanim Wrotka w dołku siadła, czy obok niego, działo się dużo więcej innych rzeczy. Podejmując opowieść z przedostatniego postu, cofnijmy się do godz. 13:10. Zza pustego gniazda łukiem nadleciała Wrotka i przybiła do barierki przed drzwiami. Po kilkunastu minutach wstąpiła na próg i tutaj nasza pięknotka posiedziała trochę dłużej.
 

Spokój przerwał Czart, który o 13:59 przysiadł na barierce, nieco bliżej rogu podestu. Jak na zawołanie Wrotka wskoczyła do budki i przyszykowała się na ewentualne z nim rozmowy. Jednak on dalszych planów zdobycia budki nie miał, posiedział 25 minut, odwrócił się, krzyknął coś do Wrotki i zeskoczył niemal pionowo w dół. Wrotka oczywiście natychmiast stanęła w drzwiach i zerkała za nim.

Czart zniknął a Wrotka przeszła do kosmetyki piór. O 14:42 wyłapała przelot Czarta i bez namysłu za nim pognała.

Szybko wyjaśniło się skąd ten pośpiech. Trochę domniemywam, ale wydaje mi się, że zaledwie dwadzieścia sekund później na dach przybył Czart w łupem, a za nim Wrotka bez łupu, ale z zamiarem mu tego łupu odebrania. Chłopak bardzo nie protestował, zrobił swoje, zdobycz przekazał i z podglądu uciekł.

Za to Wrotka poświęciła czas na uporanie się z prezentem. Po jedzeniu podeszła do ściany komina i wyczyściła dziób, a stamtąd zeszła na boczny schodek. Odfrunęła z tego miejsca o 14:58.
 

Pozbywszy się Wrotki, Czart rozgościł się w swoim własnym domu. Trzy minuty po godz. 15 był już na barierce, po kilku minutach przeniósł się na krótko na dach.
 

I zaraz zeskoczył z powrotem na kratę i na barierkę. Tu na rogu spędził ponad godzinę, aż do 16:25. Następnie podszedł do drzwi i pokazał się na progu.
 

O 16:58 wycofał się na barierkę i minutę przed piątą skoczył w dal.

Wrotka na nocleg zleciała o 17:22.
 

Po jedenastu minutach przeskoczyła z barierki na próg. Jeszcze tylko wieczorna wymiana uprzejmości z Czartem, który dotrzymywał jej towarzystwa z barierki między 17:40 a 17:45, i można było trochę musnąć brzuszkiem żwirek i powoli lokować się do snu.

A nie, jeszcze trzeba było ponagarniać kamyczków.

"Hm, chyba już wszystko załatwione, o niczym nie zapomniałam?" 

Wrotce już bardzo chciało się spać, ostatnie czesanie piórek robiła przy zamkniętych oczach   

Zaraz schowała głowę w pióra, pospała blisko dwie godziny. Potem trochę się poprzeciągała, znowu zamknęła oczy.
O 21:27 wyszła na róg podestu za potrzebą i została już tam na dalszą część nocy  

Długo spała zawieszona nad przepaścią; ożywiła się około 23.20, ale tylko na kilka minut, by przeczesać parę piórek. No i o 23.23 postanowiła jednak zmienić miejscówkę i ruszyła w kierunku wejścia do budki. Dwie minuty przed północą była już w budce. Grzebnęła od niechcenia w żwirku, przeciągnęła dziobem po piórach i przez chwilę oglądała nocną panoramę.
 

Jednak zaraz potem schowała głowę pod skrzydło i zasnęła.
 

I tak słodko śpi nadal  .
 

Na pierwsze dziś spotkanie Czart przyleciał o 5:24. Wrotka jeszcze przysypiała w budce tuż za progiem. Zajrzał za gniazdo, podszedł do drzwi, po czym odfrunął. Zaraz to samo uczyniła Wrotka (5:33).

O 6:13 Wrotka przyleciała za Czartem transportującym w łapce łup. Wskoczyła do budki, on troszkę podszykował zdobycz na barierce, a następnie zaprosił ją w inne miejsce, pewnie celem przekazania. Ruszyła więc za nim - była 6:17.

Za minutę kolejne spotkanie, Czart na barierce, już na pusto, Wrotka na jego ogonie. Dłużej porozmawiali, a pierwsza lokal opuściła ona. Czart jeszcze chwilę pokontemplował i odleciał o 6:21.

 

8:05 - 8:13
wizyta Czarta - przyleciał na koniec podestu, wołając 

przeszedł do budki, tutaj grzebnął w żwirku trzy razy, powyglądał, mrucząc coś jeszcze  od czasu do czasu 

 Rozejrzał się z progu, za chwilę to samo z poręczy i odleciał. 


O 8:52 wpadł na minutę na barierkę. Pośpiewał, 

popatrzył, podrapał się pod brodą. Postrząsał kropelki z piór. I odleciał.

Mimi kiepskiej pogody, notujemy dziś wzmożony ruch przy budce.

9.21 - 9.22
Na rogu daszku wylądował Czart, porozglądał się przez pół minuty i odleciał.
 

9.26
Spod podestu wyłoniła się kołująca Wrotka, wpadła rozkrzyczana jak burza do budki, obróciła się, wyskoczyła na próg i już jej nie było (akcja trwała 8 sekund  ).
  

9.27
Znów wpadła gadająca Wrotka, tym razem na dach i na całe 11 sekund.
 
 

A potem około 10.02 wylądował na końcu poręczy Czart, coś nadawał, rozglądał się, jakby czymś zaniepokojony.
 

Po minucie wszedł do budki, grzebnął łapką w dołku - chyba tylko tak, dla zanotowania tego faktu   - porozglądał się.
 

Po niecałej minucie wyskoczył na próg
 

 o 10.04 odleciał.