A po południu też nie odpoczywali.
O 12:34 znowu spotkanie
Czajnik jak zwykle odlatuje pierwszy
 

Ziuta jeszcze parę minut została - dołkowała, przetrząsała śmieci, skrobała dziobem ściany. 
Zaraz po jej odlocie zjawił się Czajnik. Długo urzędował: na progu czyścił pióra, w budce poprawiał dołek, chodził to tu to tam, interesowało go odbicie w kamerze. Podobnie jak Ziuta skrobał ścianę, poskubał próg, przerzucał kamyczki
 

O 14:27 przybyła Ziuta na spotkanie, porozmawiali, on po dwóch minutach poleciał, a ona jeszcze przez pięć minut kontynuowała jego dzieło, czyli sprzątanie budki.
O 16:23 przyleciał Czajnik i czekał na Ziutę: był w środku chwilę, poleciał ją przywołać, wrócił, znowu poleciał, znowu wrócił. Ciokał i wypatrywał. 
Wreszcie o 16:43 odpowiedziała na jego wołania, przyleciała do budki na rozmowę, po 4 minutach wybył on, za chwilę ona.

O 17:24 zjawił się Czajnik na kracie za budką pociokał, poleciał.
O 18:07 też w tym samym miejscu wylądowała Ziuta, i też gadająca. Posiedziała na rogu blisko 20 minut, skoczyła w dół.
Za chwilę, o 18:26 wylądowali oboje prawie jednocześnie, Czajnik chwilę później, ale Ziuta poczekała, aż on pierwszy wskoczy do budki.
 

 I znowu -  kilkuminutowa rozmówka, on zwiewa, ona na trochę zostaje i o 18:34 też odlatuje.

A dzisiaj ekipa ff była w Świdniku, gdzie od pewnego czasu urzęduje Chmielowa.

Chmielowa najpierw sprawdzała  kościół, a teraz komin Veolii, czy nada się dla niej do zamieszkania
 
 

Nawet obrączkę pokazała 🙂
   

Wielka radość widzieć córeczkę Wrotki w bliskiej okolicy...

Chmielową nękała przez dłuższy czas sójka. Tak ją zaczepiała, że mała przeniosła się na podeście nieco bliżej ściany.  W końcu natrętna sójka dała spokój, a Chmielowa wróciła na brzeg kraty.
 
 

 

Dzisiaj Ziuta zameldowała się już o 3:22
 

O 3:35 przyleciał Czajnik na koniec kraty, Ziuta weszła do budki, myślała może że będzie spotkanie, no ale przecież wiadomo - powinna poczekać aż wejdzie on. A on schował się za budkę i pewnie poleciał.
Ziuta wybyła po kilku minutach i wtedy zjawił się Czajnik. Ona szybko wróciła i spotkanie mogło się odbyć.

Potem, o 4:40 wpadła na chwilę Ziuta, popatrzyła, poleciała, wróciła i znowu patrząc w dół dała nura.

O 5:18 zjawili się na spotkanie, po którym Ziuta dość długo, do 5:36 siedziała na poręczy.

Od 5:59 urzędował Czajnik i przyjął o 6:43 Ziutę. Kilka minut gadali przez próg, w końcu ona zdecydowała się na skok do środka.
 

Potem została w budce posprzątać, wyrzuciła śmieci (tak było, upuściła ten strzępek z poręczy)
 

I została jeszcze na rogu do 8:50 (z krótką, dwuminutową przerwą).

O 14:53 przyleciała ciokająca Ziuta. Przeszła na róg, za trzy minuty Czajnik wskoczył do budki i zaprosił na spotkanie. Ona trochę zwlekała z wejściem do środka, więc kiedy już się zdecydowała, limit czasu na spotkanie został wyczerpany - Czajnik szybko odleciał.
Ona jeszcze coś potem dogadywała, zabrała się za porządki, poleciała o 15:10.
W tej samej minucie  przybył Czajnik, zaraz ona i znowu spotkanie
 

O 16:53 przyleciał Czajnik pod okno, ćwierkał i czekał - w budce i na progu.
O 17:25 Ziuta zjawiła się na poręczy.
Około czterech minut tak trwali - on w budce, ona na zewnątrz. 
Kiedy Czajnik się zbliżył do okna, jakby im następny program wskoczył - zaczęli się kłaniać, ciokać,
 

Ziuta wskoczyła do środka i dalej tak jak zawsze, konwersacja, odlot Czajnika, po kilku minutach Ziuty.

19:55 - 20:03
Czajnik z wizytą - zapraszał, czekał, zadołkował. Nie doczekał się, poleciał.