Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Dziś od rana na podglądzie jakieś pustki, ani wizyty, ani spotkanie, tylko jeden daleki przelot sokoła o 6.48.

Dopiero o 11.03 pojawiła się rozgadana Wrotka - przyleciała na poręcz, patrzyła w górę, na boki, wciąż ciokała. Za minutę wskoczyła do budki, ale sokół, którego zapraszała przemknął tylko poniżej podestu i zniknął za kominem.

 

Wrotka wykonała dołek tu, dołek tam, cztery minuty później wyskoczyła na poręcz, rozglądała się i chyba czekała.
No i o 11.18 doczekała się   - Czajnik wylądował na końcu barierki,

 

Wrotka natychmiast wskoczyła do budki, a Czajnik zatrzymał się na progu i tak rozmawiali.

 

Gdy minutę później Czajnik wskoczył do środka, to Wrotka wręcz przeciwnie - z budki na próg wyskoczyła i zaraz odleciała  .
Czajnik pozostał w budce, przyglądał się ścianom, podłożu, kamerkom, próbował dziobać pełzających "lokatorów" . O 11.23 wyskoczył na próg, porozglądał się, po chwili przeskoczył na poręcz, sprawdził, co tam w zewnętrznej kamerce widać i tym razem całkiem spokojnie o 11.25 odleciał.

 

Za niedługo, dokładnie o 12.47.13 nad hałdą węgla przemknął sokół, młody sokół! Teraz łatwo je rozpoznać, nie tylko po ciemniejszym upierzeniu, ale też po tym "atrybucie" na pleckach  .

 

Po ośmiu minutach znów było widać lot sokoła, ale już daleko.
Około 13.13 na barierce wylądowała ciokająca Wrotka z gustownym przybraniem na końcu ogona  .

 

Porozglądała się, wyczyściła szpony, żabot, kuper,

 

siedziała sobie i czekała ... na deszcz!  


 

No i się doczekała 

 


"No i jak tam, podobało się?"

 

Takiej baletnicy i to tańczącej w deszczu, to nigdzie indziej nie znajdziecie, tylko w Lublinie! 
 

Chmielowa
 

Borowy

 

Shani nadajnik nie odpowiada

Po tym występie Wrotki sokoły gdzieś się zaszyły na całe popołudnie. Pewnie suszyły garnitury i sukienki 

Za to pod wieczór, o 18:47 na podglądzie po raz pierwszy od wylotu pojawiło się młode. Był to Borowy - pierwszy wyleciał to i pierwszy przyleciał.  Zjawił się na dachu - odpoczął chwilę (bo wyglądał, jakby zatrzymał się na chwilę po lotach) , przespacerował się, pokicał i poleciał.

 

 

A po jego odlocie widać spory ruch w oddali. Latały na pewno trzy sokoły, a może i więcej. Dwa z nich się szybko zetknęły, a potem Wrotka wylądowała na dachu z kawałkiem łupu. Piórowała go trochę i za jakiś czas z nim odleciała. Wyglądało to tak, jakby Wrotka zaczęła już szkolić młode z przechwytywania zdobyczy.

Dziś z samego rana zaczął się ruch przy i w budce. Już o 3.59 Wrotka przyfrunęła na koniec podestu, ćwierkała, wskoczyła na barierkę, a za minutkę wylądował na daszku przywołany przez nią Czajnik  .

 

Zanim Wrotka zdecydowała się wejść do budki, samczyk z dachu odleciał  . Zaskoczona Wrotka oglądała się, jeszcze komentowała jego ucieczkę, potem w budce pogłębiała dołek. Od 4.10 do 4.38 na progu czyściła piórka, odpoczywała, potem do 6.14 siedziała na poręczy, gdzie drzemała, pozbyła się wypluwki i znów przeczesywała pióra. Na dwie minuty wskoczyła do budki, by zadołkować i wróciła na barierkę.

Tutaj o 6.19 doczekała się Czajnika - przyleciał na poręcz i zaraz schował się za budką. Wrotka zaraz do budki wskoczyła, Czajnik zza budki wyszedł i wskoczyła na próg, pogadali trochę. Potem samczyk wskoczył do budki i stojąc naprzeciw siebie kontynuowali rozmowę jeszcze przez chwilę. 

 

Randkę przerwała Wrotka, wskoczyła na próg i zaraz odleciała. Czajnik urzędował w budce do 6.52 - oglądał mieszkanie, przeglądał podłoże (oczywiście mając cały czas kamerki na oku), dołkował pod kamerką, popiskiwał i dziwnie skrzeczał  .

 

Potem gościł na poręczy, a o 7.06 wrócił do budki, gdzie również wykonywał dołki. O 7.23 zasiadł na progu i wydawał swoje "czajnikowe" dźwięki, po sześciu minutach wrócił na barierkę, skąd o 7.35 odleciał.
 

Pomiędzy 9.05 i 9.09 dało się zaobserwować na podglądzie wzmożony ruch w powietrzu - było sporo lotów bliższych i dalszych, niższych i wyższych. Na pewno popisy powietrzne dawał Czajnik,

 

zapewne latała też i Wrotka, a może i młode, bo coraz to jakiś sokół pojawiał się na wizji.

O 10.50 znów dość wysoko przeleciał sokół i pewnie była to Wrotka, bo za chwilę na daszku wylądował rozgadany Czajnik. Za pół minuty zeskoczył na taras, wszedł do budki i obszedł wszystkie kąty.

 

O 11.07 wypadł z budki jak poparzony

 

i zaraz było widać dwa sokoły w powietrzu - czyżby za Wrotką tak pognał? 
 

Po południu również było kilka sokolich wizyt.

12:24 - 12:38 Czajnik
Przyleciał na dach zeskoczył i odwiedził budkę. Znowu interesował się częścią gniazda pod kamerą - długo tam się krzątał, dołkował. Przyglądał się kamerze, a jakże.
 


Po tej lustracji wskoczył na próg - dość pośpiesznie ale z godnością  , postał tu chwilę, skubnął szpony, potem posiedział na barierce. Znowu kamera go postraszyła link .
Zaraz odleciał.

13:56 - 14:19 ponownie Czajnik
Też przybył najpierw na dach, potem zeskoczył do budki. Tym razem nawoływał. W środku znowu długo badał okolicę pod kamerą, grzebał w podłożu. Na środku, tam gdzie zwykle Wrotka dołkuje, również przeorał żwirek. Nie byłby sobą, gdyby nie wpatrywał się w to dziwne ustrojstwo zwane kamerą. Nawet z progu jeszcze je badał
 

Potem trzy razy wyskakiwał na barierkę i z powrotem - czekając pewnie na Wrotkę. Wreszcie odleciał.


15:42 - 15:49 Wrotka
Kiedy przyleciała intensywnie wpatrywała się w górne partie komina wołając.
 

Potem w środku dołkowała i dołkowała. Przeczesała piórka. Odleciała z progu, wcześniej śledząc lot.

Po godzinie 20. widać było jeszcze pojedyncze przeloty, samych wędrownych lub wędrownych i pustułki, bo w zachodzącym słońcu ptak wydawał się rdzawo-brązowy. 

O 20.11 wieczorną wizytę złożyła Wrotka - przysiadła na końcu poręczy, patrzyła gdzieś w górę. Za chwilę zaczęła ćwierkać, bo za jej plecami przemknął Czajnik i wylądował za budką. 

 

 

Wrotka coraz głośniej nadawała, kłaniała się, ale samczyk za chwilkę sfrunął poniżej podestu i odleciał. Niepocieszona Wrotka została na poręczy, rozglądała się, czekała,

 

aż w końcu o 20.56 odleciała.
 

Dziś ruszył nadajnik Shani.

 

Chmielowa



Borowy