Ja zaś informację o obserwacji pary na kościele otrzymałem od Tigi wczoraj rano. Pod kościołem nie pojawiłem się jednak od razu, tylko dwie, może trzy godziny później. Nikogo na bazylice nie zastałem, a byłem tam dość długo, minimum pół godziny, może dłużej. Sokoły się nie pojawiły, więc pojechałem rowerem nad pobliską Wisłę. Byłem tam z godzinę - półtorej i ponownie zajechałem pod katedrę. Obejrzałem ją z każdej strony i znowu nic. Już zamierzałem odjechać, wsiadłem na rower i podjechałem do skrzyżowania na przeciwko kościoła, ostatni raz się odwróciłem przez ramię, aby zerknąć na przód kościoła i wtedy zobaczyłem sokoła. W życiu nie wymyślił bym, że tam usiądzie, bo nie sądziłem, że na tej części kościoła da się usiąść. Siedział pod barierkami, ale nad murem z czerwonej cegły. Niestety było już dość późno, więc zdjęcia są raczej słabe, ale da się z nich wywnioskować, że sokół to samiec, na 80 procent Gazisław, bo bardzo ciemno ubarwiony. Całkowitej pewności nie mam przez słabe oświetlenie i przez to, że trzy miesiące go nie widziałem. Muszę się przyznać, że przez te trzy miesiące od ostatniego wpisu byłem do wczoraj pod katedrą tylko raz i nikogo wtedy nie widziałem. Jednak myślę, że teraz będę tu częściej bywał.