Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Po południu sokoły też pojawiły się na wizji, a nawet miały spotkanie.

O 15:22 na podeście wylądował Czart. Rozejrzał się,
 

wyczyścił dziób o drewnianą barierkę, podreptał na róg i dalej się rozglądał. W końcu o 15:35 wypatrzył nadlatującą Wrotkę.

Wrotka wylądowała naprzeciwko wejścia i była bardzo rozmowna. A on wręcz przeciwnie. Nie tylko nic nie gadał, ale prawie w ogóle nie zwracał na nią uwagi - a to czyścił szpony, a to patrzył w dal.
 


Taki był obojętny na nagabywania partnerki, że tylko jeden powód mi przychodzi do głowy: znowu usiłowała namówić go na sprzątanie gniazda! 
Zaraz kokieteryjnie się powyginał i odleciał w dół. Wrotka jeszcze nawoływała przez parę chwil, rzuciła okiem do budki ("no i znowu ja będę musiała się tym zająć!"). Niedługo potem chyba dostrzegła Czarta od prawej strony, który prawdopodobnie okrążył komin i o 15:37 pomknęła w jego kierunku.

6:48 - 6:59 wizyta Czarta
Przybył na podest, poćwierkał, popatrzył w dół. Obrócił się przodem do świata, skubnął łapkę i dalej oglądał najświeższe wiadomości spod komina. Szczególnie na dole coś się działo, bo wciąż tam zerkał. W końcu poleciał obejrzeć te wydarzenia z bliska. 

Po południu, o 12.58 budkę odwiedziła Wrotka. Wylądowała na rogu barierki, cicho zapraszała, rozglądała się, zerkała do budki - czyżby Czarta zgubiła?
 

Ucichła, chwilę posiedziała, a o 13.15 ruszyła w kierunku wejścia. Zaglądała jeszcze, czy ktoś nie ukrył się w budce, a po dwóch minutach zdecydowała się wskoczyć na próg i tam się usadowiła. Zaraz zaczęła przeczesywać zmoknięte piórka, po krótkim czasie lustrowała wnętrze budki, by za niedługo znów wrócić do suszenia sukienki. 
 

O 14.12 weszła na cztery minuty do budki - zadołkowała, poprzesuwała trochę kamyków spod progu do środka budki,
 

pokręciła się po budce, po czym wróciła na próg. Teraz z kolei obserwowała zadeszczoną i wietrzną okolicę. O 14.52 raptem zerwała się i odleciała.
 

Taką oto szybką akcję autorstwa Wrotki mieliśmy dziś o 6:43.

13:39 - 13:45 ponowna wizyta Wrotki
Wołała przy wejściu do budki głośno i intensywnie - nie wiem czy zapraszała czy odwrotnie - odstraszała. Chyba jednak to pierwsze, bo potem jeszcze ponawiała wołania już trochę spokojniej. Nikt się nie pojawił  - Wrotka przeszła na róg barierki, porozglądała się jeszcze i odleciała.
 
 
 

Dziś w Lublinie deszczowo, więc Wrotka postanowiła się w budce wysuszyć. Przyleciała o 7:06, nikogo nie wołała, bo przecież nie chodziło jej tym razem o spotkanie. Trochę posiedziała na progu, otrzepywała się, potem przeniosła się do środka. Porządków też nie robiła, tylko jeden kamyczek dla zasady przesunęła  .
Po jakimś czasie przeniosła się na próg, żeby wiatr poowiewał jej piórka z przodu. Następnie obróciła się, żeby podsuszyć na wietrze ogon i grzbiet.
Poleciała o 9:31, już prawie sucha 
 
 
 

Po południu chodziło już wyłącznie o spotkanie. Kwadrans po szesnastej Wrotka wpadła na barierkę śpiewając do Czarta, który spieszył za nią. Pogadali na podeście.
 

Czart trochę się niecierpliwił, bo Wrotka utknęła przed wejściem i nie chciała iść dalej, więc wyprzedził jej decyzję. Decyzję, która nigdy nie została podjęta, bo Wrotka została na barierce i już. Żadne zachęty Czarta ze środka ani choreografie drzwi-ściana nie pomogły. Gdy to zrozumiał ekspresem wyskoczył z budki, dał szybkiego nura ku ziemi, a potem się wzniósł i wykonał lot nawracający. Wrotce nie chciało się jeszcze lecieć, posiedziała parę minut, ale o 16:19 znów musiała wypatrzyć Czarta i teraz już mu nie podarowała - najpierw dodała swój jak zwykle trafny komentarz, a zaraz potem odleciała.

Dzisiaj też para już odbyła spotkanie.
Czart przyleciał o 8:39, widocznie przed chwilą umówiony z Wrotką, bo wskoczył do budki już oczekujący.
 

Za 20 sekund Wrotka pojawiła się na progu. Spotkanie trwało minutę, czyli dość długo jak na ich zwyczaje.
Najpierw pogadali z odległości,
 

a potem w środku odprawili swoje rytuały, czyli tańce, ukłony i dzióbki.
 

Pierwsza odleciała Wrotka - chyba zadowolona ze spotkania   Za chwilę Czart wyszedł na próg i popatrzył wokół. Dostrzegł lecącą Wrotkę (na pewno to była ona), przeskoczył na podest i o 8:42 rzucił się w dół z rogu barierki. Zaraz jeszcze mignął przez kratki podestu, więc pewnie zrobił efektowny zwrot w powietrzu. Zmierzał za komin -  tak jak przed momentem Wrotka.
spotkanie na filmie

Zachęcona porannymi dzióbkami Wrotka przyleciała o 11:36 na drugą turę rozmów.
 

Ta się jednak nie odbyła ponieważ Czart ograniczył się tym razem do krótkiego przelotu ze zmianą kierunku. Wrotka czekała na niego dwie minuty ale chyba zrozumiała, że to ona musi się dopasować do jego wyboru.

Dziś sokoły spotkały się 0 11:15 na błyskawiczną wymianę informacji. 
Czart przybył pierwszy, za nim na niebie było widać przelot i za kilka sekund dołączyła Wrotka.
Silny wiatr wszystkim utrudnia sprawne poruszanie się - Wrotce zakłócił lądowanie, a Czarta przy odlocie podmuch lekko obrócił na bok.
Spotkanie nie trwało nawet minuty - pogadali przez próg i każde udało się dalej walczyć z wiatrem.