Sokół wędrowny - PGE EC Lublin - 2024

Trzy popołudniowe wizyty lubelskich rezydentów - razem i każde z osobna  .

15.47 - na daszku wylądował Czart, a kilka sekund później, po lewej stronie ekranu, widoczny był przelot i za chwilę na poręczy przed oknem przysiadła Wrotka. Zapraszała, a niewzruszony Czart siedział sobie blisko ściany komina. Minutę później zerwał się i odleciał, a Wrotka mogła tylko odprowadzić go wzrokiem  . Coś tam komentowała niezadowolona, rozglądała się, w końcu wypatrzyła coś lub kogoś na dole pod podestem i o 15.50 odleciała, zataczając łuk.


16.12 - na barierkę zawitał Czart, ledwo widzialny za unoszącą się parą; popiskiwał, rozglądał się, zerknął do budki. Posiedział jeszcze chwilę, już widoczny
 

i dwie i pół minuty później odleciał.

16.42 -  teraz z kolei na dachu wylądowała Wrotka; wołała, spoglądała w dół
 

i dwie minuty później w dół odleciała.
 

Dzisiejsze poranne, walentynkowe wizyty  :

6.53 - 7.01 Czart przyleciał na róg daszku.
 

Nawoływał, przespacerował się dwa razy z dalszego na bliższy kamerce róg i z tego bliższego odleciał.

7.03 - 7.06 Wrotka wylądowała na dachu, a tuż za nią Czart na poręczy. Wołał, wypatrywał swojej wybranki, nawet do budki zerkał, a ona cały czas tuż nad nim siedziała  .
 

Po chwili Czart odleciał, Wrotka przesunęła się na sam róg daszku i po trzech minutach odleciała.

7.09 - 7.23 Czart przysiadł na barierce, a tuż za jego plecami przemknęła w powietrzu Wrotka. Chłopak zapraszał jak mógł, ale ona tylko fruwała raz w bliższej, raz w dalszej odległości od budki. Czart przyglądał się tym lotom, pogodzony chyba z myślą, że spotkania już nie będzie. W końcu zdecydował, że sam też jednak poleci.

Filmik do dwóch ostatnich wizyt.




 

Ciąg dalszy walentynkowego szaleństwa  :

7.41 - 7.45 Czart wylądował na barierce, rozglądał się. Dwie minuty później nadleciała Wrotka, zatoczyła łuk i dołączyła do swojego towarzysza. Wskoczyła od razu do budki, a po chwili podążył za nią Czart. Rozmowa była krótka, ale uprzejma, z ukłonami  . Czart nagle opuścił miejsce spotkania,
 

a zaskoczona Wrotka została jeszcze przez chwilę, wyskoczyła na barierkę i po krótkim czasie również odleciała.


9.46 - 9.59 Po dwóch godzinach wróciła Wrotka; przysiadła na barierce przed oknem, wołała, rozglądała się. Zajrzała na krótko do budki, obserwowała kogoś przez okno, cały czas coś gadając.
 

Potem wróciła na barierkę, posiedziała, poobserwowała i odleciała.

 

To szaleństwo nie ma końca 

Najpierw znowu były podniebne spacery, potem Wrotka w podskokach zapraszała Czarta do budki.  

A on na to: "Nie, pogadamy następnym razem, teraz chodźmy, chodźmy! ".
I poleciał. Wrotka jeszcze chwilę pomonologowała i posłusznie udała się za nim na kolejny spacer. 

 Kilka minut po jej odlocie znowu było widać sokoła w powietrzu.

Czart chciał kontynuować serię spotkań w gnieździe i w locie, ale jego koleżanka zaginęła w akcji.
Złożył trzy wizyty, za każdym razem przebywał wyłącznie na barierce, czasem się wzdłuż niej przemieszczając:

11:08 - 11:13
 

11:44 - 12:00
 

14:52 - 14:56
 

Wrotka była zajęta czymś poza wizją.

6:16 - 6:19
Śpiewający Czart pobiegał po dachu i odleciał w kierunku torów.
 

A godzinę później przyprowadził Wrotkę na spotkanie  .

O 7.17 Czart wparował niemal prosto do budki, a dosłownie za cztery sekundy na barierce pojawiła się Wrotka. Od razu zaczęła się głośna rozmowa. Wrotka przekazywała jakieś wytyczne swojemu towarzyszowi, zaglądając przez próg, jednak do środka nie weszła.
 

Czart coś tam odpowiadał - czy się z nią zgadzał, czy nie trudno powiedzieć  .
 

Za niedługo Wrotka uznała temat za wyczerpany i o 7.18 odleciała na lewo od budki.

Odlot wybranki nieco zaskoczył Czarta, rzucił jeszcze jakiś komentarz, grzebnął w żwirku, zlustrował budkę i zajął miejsce na progu. Podrapał się, skubnął łapkę i po chwili był już na barierce.
 

Przeszedł zaraz na jej koniec, rozejrzał się i o 7.21 odleciał na prawo od budki.
 

Przed południem Czart jeszcze trzykrotnie odwiedził budkę, oczywiście ze śpiewem na ustach.

8:51 - 8:56
Wylądował pod oknem 

wszedł na chwilę do budki, potem siedział trochę na progu i stąd odleciał.

11:04 - 11:07
ponownie zjawił się pod oknem, odleciał na kilkanaście sekund, wrócił  już na próg, obrócił się, chwilę popatrzył 

i poleciał.

11:58 - 12:01
i znowu się zameldował na krótko, trochę gardło pozdzierał, 

poszukał wzrokiem Wrotki i wybył.

trzecia wizyta na filmie

I jeszcze Wrotka x 4  :

14.43 - 14.47
Wrotka wylądowała na barierce, wołała, rozglądała się. Za niecałą minutę wskoczyła na próg, zerknęła, co się dzieje w górze.
 

Za następną minutę weszła do budki, zlustrowała wnętrze, pogłębiła raz i drugi dołek. Około 14.47 wróciła na próg, potem przeskoczyła na barierkę i za chwilę odleciała szybując poniżej podestu na prawą stronę komina.

15.21 - 15.23
Pani na włościach znów przysiadła na barierce, gadała, spoglądała do budki, sprawdziła, kto ją podgląda w tej kamerce.
 

Ktoś musiał się kręcić gdzieś w górze, bo tam spoglądała i coraz głośniej wołała. Po krótkim pobycie odleciała.

16.21 - 16.46
Wrotka odwiedziła daszek; usadowiła się na najbliższym kamerce rogu. Mogliśmy oglądać tylko jej ogon aż do czasu, kiedy o 16.45 pozbyła się balastu  . Potem, do czasu odlotu, widać było tylko jej nóżki.
Jedyne zdjęcie, na którym coś więcej widać to to z balastem, ale z szacunku dla Wrotki, nie wstawię go  .

16.48-16.49
Znów nasza Dama przyleciała i usiadła na poręczy przed oknem - głośno coś rozważała, rozglądała się i po krótkim czasie odleciała.
 

Dobrze, że sokoły coraz częściej się pokazują w domu, sprawy zmierzają w dobrym kierunku  .
 

6:23
Pierwsze spotkanie rezydentów zainicjowane i zakończone przez Wrotkę.