Spotkanie, po którym czajnik został na chwilkę w budce

O 10:50 spotkali się znowu - pogadali krótko przez próg, po czym Czajnik dał nura w dół. Wrotka została pokrzątać się w budce, potem posiedziała na poręczy. O 11:23 też tak jak Czajnik zanurkowała.

 

12:43 - 13:17 Wrotka pod oknem
Przyleciała wołająca, a potem długo i gruntownie czyściła pióra
 

W końcu coś ją zainteresowało w oddali i tam poleciała.


13:37 - 14:25 Wrotka na dachu
Wylądowała z ciokaniem na środku, potem przemieściła się na krawędź i tam popatrywała w różne strony.
 

Za jakiś czas znikła, tuż przed odlotem się objawiła.

O 14:27 stawił się Czajnik z prezentem. Być może tym samym co rano, tylko już przygotowanym i napoczętym nieco.
Wrotka zaraz przybyła, wskoczyła do budki, ale w końcu prezent odebrała na podeście. 
 
 
 

Czajnik zaraz umknął jakby spłoszony (może ruchem w kamerze), Wrotka też miała solidarnie to zrobić, ale wiedziała że nie ma się czego bać, chwilę postała i z przekąską odleciała.

powyższe na filmie  

Nie była to jeszcze ostatnia w dniu dzisiejszym wizyta lubelskiej, sokolej pary.
O 16.40 na skraj barierki przyleciał Czajnik, wyglądał partnerki, zapraszał. No i Wrotka za chwilę przybyła, lotem zza budki i niemal od razu z barierki przeskoczyła na próg i wskoczyła do środka. Teraz ona z budki zapraszała, ale samczyk, po dłuższym namyśle, odwrócił się i pognał w dół. Wrotka trochę sobie pociokała,


po dwóch minutach zasiadła na progu, obserwowała, czyściła szpony.
O 16.45 przeniosła się na poręcz, siedziała napuszona.
 

O 17.02 ożywiła się, rozglądała, zaczęła się odzywać, a po minucie wskoczyła na próg, usiadła przodem do budki, nadal ćwierkała.
 

Trzy minuty później nad hałdą, w padającym śniegu pojawił się Czajnik. Wrotka zapraszała coraz głośniej, ale samczyk nie przyleciał, więc ucichła. Siedziała, oglądała się za siebie, potem zajęła się suszeniem piór i trochę przysypiała. Nadal siedzi w tym samym miejscu i śpi z głową na plecach.
Może tym razem pozostanie na całą noc .
 

Tak właśnie było - Wrotka w tym samym miejscu, na progu okna przespała noc. Przed szóstą zaczęła się odzywać, oglądać za siebie i o 5:58 poleciała.
 

A za cztery minuty, o 6:02 z tyłu na kracie wylądował Czajnik. Przeszedł się w kierunku wejścia wołając. Parę chwil spędził na progu i o 6:05 odleciał.
 

O 6:48 wróciła Wrotka. Trochę pod oknem wołała, ale nie bardzo głośno. Przeszła spacerkiem na róg barierki. Tutaj siedziała, czasem się rozglądała i skubała piórka. Poleciała za komin o 7:06