Myślistwo ptasze - Rocznik sokolniczy 1995 - SOKOLE ŁOWY

Autor: JMG

W. Trzetrzewiński

"Sokole Łowy"
(fragmenty)

Przed wschodem słońca skomli już psiarnia
Pachołki koniom kładą kulbaki
I sokolników pośpiech ogarnia
Na berłach niosą w kapturach ptaki...

Niebo pogodne i gwiazdy świecą,
Księżyc na ziemię spogląda dumnie.
W kasztelu ogień w kominkach niecą,
Służba na łowy zbiera się tłumnie.

A wnet głos rogu idzie w świt ranka,
Hasło, że ruszać na łowy pora
Stoją podjezdki koło krużganka
Przy bramie szczeka ogarów sfora...

Znikły tabiny i altembasy.
Szlachta na łowy krótko ubrana.
Skórznie na nogach, rzemienne pasy,
Sajdak odróżnia sługę od pana.

Podstoli każe swego sokoła
Sadzać na konia pomiędzy uszy
Namiestnik także Nurka zawołał
I już wraz z ptakiem koń łbem poruszył.

Patrzy z podziwem szlachta w te znaki,
Tak ukróconych rzadko sokołów.
I oceniają zaraz te ptaki
Na trzy dzianety albo pięć wołów.

Sokołom dawno zdjęto kaptury,
A czaplom, które w rejery strojone
I nazwę noszą królów purpury,
Podczaszy dzisiaj wypowie wojnę.

Zgineły z oczu czaple w błękicie,
Ale za chwilę lecą ku ziemi.
Patrzy zdumiona szlachta w zachwycie
Że dwa sokoły są ponad niemi.

Na walkę ptaków patrzą rycerze,
Pomiędzy sobą czyniąc zakłady.
Podstoli krzyczy: Ja nie uwierzę,
By piorun nie dał Nurkowi rady!

Tam konia z rzędem stawia na nurka,
Ten wieś oddaje z dwudziestu chłopy,
A na pioruna złota misiurka,
Pereł uriańskich sypią trzy kopy.

Wtem jednocześnie oba rarogi,
Z góry na czaplę razem uderzą,
A czaple pełne śmiertelnej trwogi
Ostrymi dzioby w sokoły mierzą.

Równe sokoły słychać wokoło.
Czaple na ziemię padły z łomotem.
Nurek i Piorun zatoczyły koło
I na swe miejsce usiadł spowrotem.

,,Wart Piorun Nurka i ten tamtego"
Tak pan Podczaszy mówi do braci,
I patrzy z boku na Podstolnego.
,,Nikt tu nie zyszcze ani nie straci".