Spis treści
Grzegorz Dzik
Karnal
Pod koniec lat 70-tych, kiedy istniała już ograniczona wymiana informacyjna i handlowa, próbowałem sprowadzić z zagranicy kilka podstawowych akcesoriów sokolniczych. Pierwszy otrzymany katalog wprawił mnie w osłupienie nietylko z powodu niedostępnych cen, ale i oszałamiającego bogactwa oferty. Zrozumiałem wtedy w mgnieniu oka wyższość gospodarki rynkowej nad planową, rzekomo skierowaną na "zaspokojenie potrzeb".
Najbardziej zafascynowały mnie kaptury - niezbędny i efektowny element sokolniczego wyposażenia. Założony na głowę ptaka drapieżnego kaptur służy do izolowania go od niespodziewanych bodźców zewnętrznych (nieznanych zwierząt lub przedmiotów), które mogą go spłoszyć, co zawsze źle wpływana na jego zachowanie. Kaptura używa się głównie w czasie transportowania ptaka.
W europejskiej kulturze chrześcijańskiej najwcześniejsze informacje o tych akcesoriach pochodzą z dzieła "De arte venandi cum avibus", autorstwa cesarza II Hohenstaufa, który napisał je roku 1247 (kopia dzieła pochodzi z roku 1318). To bogato ilustrowane dzieło prezentuje kaptury w kształcie woreczka, zawiązanego jednym długim rzemykiem. Jest to kaptur tzw. "arabski" w swej pierwotnej formie. W ogóle całe dzieło cesarza Fryderyka inspirowane jest kontaktami z cywilizacją arabską, przeżywającą wówczas swój rozkwit.
Dzisiaj spotykamy wielką różnorodność kapturów sokolniczych, ale wszystkie one są modyfikacjami trzech podstawowych typów.
Indyjski - najprostszy, łatwy w wykonaniu, krojony z jednego kawałka skóry, szyty na krótkim odcinku dowolnym ściegiem licem na zewnątrz. Kaptur ten wyjątkowo pasuje do urody i charakteru jastrzębia, nadając mu bojowy wygląd. Z tego kroju wywodzą się kaptury dla orłów. Kaptur indyjski jest również dobrym kapturem dla sokołów, jednak nie należy używać go do ptaków źle unoszonych i pobudliwych, ponieważ łatwo daje się on zdjąć.
Arabski - podobnie jak poprzedni, krojony z jednego kawałka skóry, lecz bardziej skomplikowany, o dłuższych szwach, które muszą być wykonane zwartym ściegiem. Kaptur ten po uszyciu wywijany jest na "lewą" stronę, tzn. licem do wewnątrz a mizdrą na wierzch. Jest to doskonały kaptur "roboczy"; może być używany w każdej fazie układania i pracy z różnymi ptakami. Jest on wprawdzie mało elegancki, ale wykonany starannie w wersji syryjsko-holenderskiej lub ze skór sklejanych, może być kapturem galowym.
Holenderski - wybitnie galowy. Krojony jest z trzech części i przeważnie dwóch kolorów skóry. Ten typ przeznaczony jest głównie dla sokołów. Kaptur o tym kroju znany był już w XIV wieku. Do dzisiaj zachował się jeden, bogato złocony, z herbami rodziny Sforza, należący kiedyś do Marii Bianki. Eksponowany jest w Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.
Nazwę "holenderski" zawdzięcza ten typ kaptura umieszczeniu go w pięknie ilustrowanym "Traktacie o sokolnictwie" (lata 1844 - 1853), wydanym pod patronatem Wilhelma II Orańskiego (1792 -1849), króla Niderlandów, fundatora Royal Loo Hawking Club.
Autorem traktatu był m.in. prof. Schlegel (nienominowany, stąd obecnie często używana jest handlowa nazwa kaptura "Schlegel". Najciekawszym jest jednak to, że wszystkie obecnie szyte kaptury tego typu są na dole obcinane na równo (A) czyli w pierwotnej formie z przed "Traktatu". Oryginalny "Schlegel" ma dolną część barwnego panelu zaokrągloną (B) , ukształtowaną na wygodne objęcie żuchwy sokoła. Odstąpienie od wyrafinowanego kształtu jest kompromisem ułatwiającym obszycie dolnej krawędzi kaptura.
Kształt kaptura wynika z jego kroju. U góry umieszcza się element dekoracyjny: chwościk, pióropusz lub węzełek. Tych dekoracyjnych zakończeń jest bardzo wiele i wykonywane są z różnorodnych materiałów: wełny, koralików, rogu, drewna i oczywiście skóry. Nie ma typowego zakończenia poszczególnych fasonów. Obecnie często stosowany jest znany wszystkim rymarzom i kaletnikom węzeł turecki, zwany też tureckim piórkiem. Do łatwiejszego trzymania kaptura przy zakładaniu stosuje się dwa takie węzły, jeden pod drugim, albo pod jeden węzeł dodaje się walcowatykoral z drewna lub rogu.
Do wszystkich zakończeń, zwłaszcza przy kapturach galowych, w charakterze elementu dekoracyjnego używane są pióra ptaków. Dobrze dobrany pióropusz jest zawsze bardzo efektowny.
Obyczaj dekorowania kapturów piórami ułowek jest naturalnym odruchem myśliwskim, spotykanym zresztą nie tylko u sokolników. Ileż to razy myśliwi strzelający do "pióra" wtykają za wstążki kapeluszy wyrwane piórka ustrzelonej zdobyczy? Tak było i przed wiekami.
Na dworze francuskim w czasach Ludwika XIII uprawianie sokolnictwa dodawało prestiżu, ponieważ sam monarcha był zapalonym sokolnikiem. Prestiż wymagał przepychu. Dekorowano więc galowe kaptury m.in. obfitymi pióropuszami układanymi z piór różnych ptaków, nawet egzotycznych, zaś szczytem przepychu były pióropusze z czaplich rajerów. Czapla bowiem była najtrudniejszym, a więc i najcenniejszym trofeum sokolniczym. Tylko wyjątkowo dobrze ułożone i silne sokoły były w stanie pokonać czaple. Jak podpowiada nam doświadczenie życiowe, dobrzy sokolnicy - praktycy, uganiający się po błotach za czaplami, wtykali po dwa piórka w swoje skromne, robocze kaptury, zaś dworscy wyjadacze, nie ugoniwszy zapewne żadnej czapli, paradowali po pałacowych ogrodach z sokołami w kapturach z pękami czaplich piór. Rozpisuję się o tym, bo mało kto wie, że polskie przysłowie o strojeniu się w cudze piórka ma właśnie ten francusko - sokolniczy rodowód. Wśród polskich sokolników obserwuję narodziny obyczaju odwrotnego, dekorowania kapturów piórami ułowek ugonionych przez ptaka, który ten kaptur nosi.
Opisując wyżej kaptur arabski wspomniałem o elegancji, a do tego, że dobrego, eleganckiego kaptura nie wykona za pierwszym razem nawet bardzo doświadczony rymarz czy kaletnik, nie mówiąc już o sokolnikach, nie parających się przecież szyciem skór.Wykonanie kaptura jest, wbrew pozorom, trudne; wymaga znajomości anatomii ptaków drapieżnych, no i oczywiście zręczności np. opanowanie ukrytego ściegu. Wielu sokolników chciałoby wykonać dla swych ptaków kaptury własnoręcznie. Porywają się przy tym często od razu na holenderski kaptur galowy, z barwnych skór, najchętniej ze złoceniami. Efekty bywają opłakane. Tymczasem wykonanie kaptura wymaga nie lada precyzji. Jakiej - o tym świadczy okoliczność następująca: zamawiając kaptur u doświadczonego wykonawcy, należy podać gatunek, płeć i wagę ptaka, na którego pasować ma zamówiony kaptur. Z własnej praktyki wiem, że dopiero 8 - 10 kaptur może być dobry i przyzwoicie wyglądać.
Klasycznie elegancki kaptur holenderski powinien mieć element środkowy wykonany z jasnego juchtu, zaś boczne panele powinny mieć kolor zielony, niebieski albo czerwony, w odcieniach niezbyt jaskrawych, w ciemniejszych (np. zieleń - butelkowy, czerwień - wiśnia). Nieistniejąca już angielska firma "Ben Long - FALCONRY ORYGINALS" specjalizująca się w akcesoriach sokolniczych po raz pierwszy zaprezentowała przed kilku laty niezwykle eleganckie kaptury z bocznymi panelami ze skóry wężowej.
Jak zwykle oryginalnym gustem odznaczają się amerykanie, którzy cenią kaptury z barwami flag państwowych, np. niebieskie panele z białą gwiazdą. Osobiście nie przepadam za taką ornamentyką, która nazbyt kojarzy mi się z zawodami sportowymi, jednakże nie można zaprzeczyć, iż obyczaj ten nawiązuje do wytłaczanych czy hawtowanych niegdyś na kapturach herbów. Do herbów nawiązują też spotykane współcześnie w Europie inicjały. Inną amerykańską ciekawostką jest obyczaj ozdabiania bocznych paneli wizerunkami malowanych sokołów. Kaptur taki kosztuje 150 - 190 $, wykonawcami są amerykanie p.p. Raul Arajona lub Francisko Rojas, sprowadzony z Angli wykonany przez Bena Longa (teraz wytwarza tylko kaptury), malowany przez znaną angielską malarkę przyrody p.Elizabeth Holstead 250$.
W Europie szlachetnie konserwatywny (bez malunków) najdroższy kaptur Bena Longa z panelami z wężowej skóry "Lady Jane" kosztuje 60 £, najtańszy wężowy arabski "Erin" - 25 £. Najliczniejszą klientelę ma p.Giancarlo Pirrotta z Rzymu. Produkuje on niezwykle barwną galanterię sokolniczą dla krajów arabskich, Francji no i oczywiście Niemiec. Najdroższy jego "Schlegel" kosztuje 300 DM, najtańszy klasyczny arabski 70 DM, indyjski 60 DM. W Czechach dobre kaptury w cenie 300 Kćś wytwarza Jan Kundera z Brna i sporadycznie (dla przyjaciół) p. Straka.
W Polsce nabywców na kaptury jest niewielu, miewam jedno - dwa zamówienia w roku i co ciekawe w Polsce, jak i gdzie indziej kaptury bywają zamawiane przez kolekcjonerów akcesorii łowieckich np. na półkę do biblioteki.
Wspomniałem powyżej o klienteli i produkcji - nie tylko w Polsce są to liczby niewielkie, np. Jan Kundera sprzedaje rocznie około 15 kapturów, z czego większość dla sokolników niemieckich. Wynika to z faktu, że wielu sokolników szyje kaptury samodzielnie. Czytelników dziwić mogą wysokie ceny kapturów, to z kolei wynika z pracochłonności przy ich wykonaniu. Najprostszy kaptur indyjski można wykonać w 2-3 godziny, arabski to już 5 godzin a holenderski 2 dni.
Na zakończenie chciałbym wspomnieć o sposobach wiązania (zaciskania) kapturów. Jest ich kilka, a od niedawna pojawiają się kaptury zamykane "krokdylkiem" lub sprężynowymi drucikami. Sam nawet opracowałem krój kaptura usztywniony stalowym drucikiem. Nie są to rozwiązania często spotykane i niewielu znajdują zwolenników. Klasycznym i powszechnie stosowanym jest tzw. wiązanie na "płask" (ryc. górna).
Kaptury sokolnicze przechowuje się zawieszone na ścianie za paseczki wiązania z tyłu (nigdy z przodu za kantarek), z tym, że indyjskie i arabskie zaciśnięte a holenderski rozchylony lub nasadzone na pionowe, lekko wypukłe kołeczki, podstawki średnicy 35mm, podobnie jak kapelusze na wystawie.