Myślistwo ptasze - Rocznik sokolniczy 1995 - NAFA

Autor: JMG

Dariusz Dąbrowski

NAFA

Sokolnictwo w Ameryce Północnej to stworzenie całkiem młode, ale ma już ładne ząbki i nieźle trzyma się nimi amerykańskiej rzeczywistości. Ponieważ w tej, podobnie jak w innych dziedzinach amerykanie nie mają swojej własnej, wielowiekowej historii nie mają też żadnych wobec niej zobowiązań. Dlatego chyba, czerpiąc początkowo ze wzorców głównie zachodnioeuropejskich (Wielka Brytania, Niemcy), bez jakichkolwiek zahamowań przełamują tradycyjne kanony sztuki sokolniczej wprowadzając rzeczy nowe. Sprawia to, że sokolnictwo amerykańskie śmielej niż europejskie wkracza a może raczej wykorzystuje współczesność i wcale nie chodzi tu o rzeczy takie nowe jak nowe materiały czy technologie (od technologii żywienia po komputerowe sposoby namierzania pozycji zgubionego ptaka), ale również o współczesne spojrzenie na środowisko naturalne oraz miejsce człowieka w nim. Z resztą postawa taka charakterystyczna jest nie tylko dla sokolników. Amerykański ornitolog, biolog, pracownik zawodowy ni amator działający na rzecz ochrony przyrody nie blednie słysząc, że sokolnictwo należy propagować na przykład dlatego, że jest to zdrowy sport zapewniający systematyczny ruch na świeżym powietrzu - od strony fizycznej a przez najbardziej bezpośredni kontakt z przyrodą dodatnio wpływający na psychikę człowieka. 

Akceptacja sokolnictwa w Ameryce wynika z kilku powodów, a jednym z nich jest niewątpliwie fakt stworzenia przez stanowe organizacje ochrony przyrody sprawnego systemu nadzoru nad działalnością sokolniczą. Przepisy są tu rygorystyczne ale jasne i jednakowe dla wszystkich.

Północnoamerykański związek sokolników (skrót angielski NAFA) powstał w 1961 roku. Jego twórcy postawili przed tą organizacją dwa główne cele: po pierwsze - pomoc w działaniach na rzecz ochrony ptaków drapieżnych (w tymczasie były one masowo zabijane jako szkodniki), a po drugie - zjednoczenie po całym kontynencie sokolników w celu prawnego uregulowania ich działalności.

Konsekwencją pierwszego jest doskonała współpraca najbardziej liczących się obecnie biologówi ornitologów amerykańskich (wielu z nich jest członkami NAFA) z sokolnikami. Gdy na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych spustoszenie wywołane przez pestycydy wśród ptaków drapieżnych "otworzyło oczy" Ameryki na ich rolę w środowisku naturalnym, nikt nie tracił czasu i energii na walkę z nowopowstałą organizacją sokolniczą. Po prostu wykorzystano to, co sokolnicy mieli do zaoferowania, a więc metody hodowli ptaków oraz sposoby ich rozmnażania w niewoli, metody wypuszczania osobników sztucznie wyhodowanych na wolność, informacje o biologii i miejscach gniazdowania a nawet o sposobach odławiania ptaków drapieżnych. To właśnie dzięki tej współpracy uratowano w Ameryce sokoła wędrownego!!!  

Realizacja drugiego z celów NAFA doprowadziła do tego, że jest to najsprawniej działająca organizacja sokolnicza jaką znam. Liczy ona obecnie ok. 2800 członków podzielonych na jednostki mniejsze terytorialnie oraz organizacje działające w poszczególnych stanach. Oprócz drobniejszych czasopism niskonakładowych wydawanych przez kluby działające w poszczególnych stanach, NAFA wydaje czarno-biały kwartalnik oraz kolorowy rocznik, wspiera również wydawnictwa książkowe.

W większości stanów możliwy jest odłów dziczków (po uprzednim sprawdzeniu przez urzędnika państwowego czy sokolnik posiada odpowiednią wolierę oraz możliwości trzymania ptaka w odpowiednich warunkach) a sezon polowań z ptakiem łowczym rozpoczyna się na niektóre gatunki wcześniej i trwa dłużej niż sezon dla myśliwych z bronią palną.

Do NAFA mogą należeć również sokolnicy oraz organizacje sokolników spoza kontynentu. Nie mają oni wprawdzie czynnego ani biernego prawa wyborczego ale poza tym posiadają wszystkie pozostałe prawa, z których dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że regularnie otrzymuję wspomniane wyżej czasopisma, w których znaleźć można wszystko co wiąże się z sokolnictwem, począwszy od informacji praktycznych przez opowiadania i piękne ryciny, na poezji kończąc. Od trzech lat jestem członkiem NAFA, nie będę ukrywał - z dużą korzyścią dla mnie, a mam też nadzieję, że od czasu do czasu uda mi się przetłumaczyć do naszego czasopisma któryś z ciekawszych artykułów zamieszczonych w HAWK CHALK (kwartalnik) lub JOURNAL (rocznik).